Życie Pi Yann Martel 7,3
Legitymujące się nagrodą Bookera "Życie Pi" jest książką bardzo nierówną. Autor podjął próbę wykorzystania motywu rozbitka a la Robinson Crusoe w celach:
a) rozważań natury teologicznej (najsłabszy punkt książki),b) udzielenia porad survivalowych (mnóstwo szczegółów technicznych: jak przetrwać całe miesiące w szalupie dryfującej po oceanie),c) przedstawienia zachowań dzikich zwierząt (ciekawostki zoologiczne w duchu behawioryzmu).
Jest to zatem swoisty kolaż wątków: przygodowego i popularnonaukowego w stylu National Geographic oraz refleksji religijno-filozoficznych utrzymanych w retoryce Paolo Coelho.
Co warto zapamiętać z tej przydługiej lektury? Myślę, że kontekst biologiczny.
1) Uwagi o życiu zwierząt w zoo. Wbrew pozorom wcale nie chcą stamtąd uciekać. Jak przekonuje narrator: "Dom jest poddanym kompresji terytorium, gdzie nasze podstawowe potrzeby mogą być zaspokajane w jednym miejscu i bezpiecznie. Zdrowe ekologicznie zoo jest ekwiwalentem domu przeznaczonym dla zwierzęcia".
2) Interesujące są różne odkłamania, np. o hienie, że jest tchórzliwa. W rzeczywistości to odważny, przerażający agresor, który częściej sam przejmuje inicjatywę niż wyczekuje porzuconej padliny. "Dla hieny dzień zaczyna się o wschodzie księżyca i wtedy wychodzi z niej krwiożerczy łowca. Hieny atakują stadami wszelkie zwierzęta, jakie zdołają dogonić i jakie podczas ucieczki nie zabezpieczają boków. Polują na zebry, gnu i bawoły indyjskie (...) Atakują zaciekle szybko otrząsając się po kopniakach i sztychach rogów, i nigdy się nie zniechęcają, nigdy nie brakuje im zapału".
3) Trzeba przyznać, że w książce znajduje się piękny, literacki opis tygrysa (z którym tytułowy bohater Pi spędził ponad 200 dni w łodzi na Oceanie Spokojnym): "Widok był przytłaczający, ale jednocześnie rzucała się w oczy niezwykła gracja zwierzęcia. Tygrys był niewiarygodnie muskularny, ale boki miał zapadnięte i pokryta lśniącą sierścią skóra zwisała luźno na potężnym kośćcu. Jego brązowawo-pomarańczowe, poznaczone czarnymi pionowymi pręgami futro ze śnieżnobiałą piersią i podbrzuszem, z czarnymi prążkami na długim ogonie było niezrównanie piękne, jak idealnie harmonijne dzieło genialnego mistrza krawieckiego (...) Pysk okalał deseń z falistych smużek czerni, efektowny, ale subtelny, eksponował (...) rudawy, lśniący nos, promieniejący jakby wewnętrznym blaskiem (...) W efekcie pysk tygrysa przypominał skrzydła motyla i było w nim coś z twarzy starca i Chińczyka. Kiedy bursztynowe oczy Richarda Parkera napotkały moje, nie dostrzegłem w jego spojrzeniu nic przyjaznego ani płochego, była w nim za to intensywność, chłód, twardość i pewność siebie zwierzęcia niebezpiecznie bliskiego wybuchu szału".
Niezależnie od ww. walorów książce można zarzucić wspomniane już dłużyzny (niekończące się opisy dryfowania po morzu),płytką, synkretyczną duchowość, a także niską wiarygodność samej historii, która wbrew zapewnieniom wydawcy nie wydarzyła się naprawdę.
Wprawdzie bohater utrzymywał tygrysa w przekonaniu, że jest samcem superalfa, tresując go gwizdkiem i ograniczając różnymi sposobami zyskiwania dominacji (np. intensywnym wpatrywaniem się w oczy zwierzęcia). Ale już istnienie mięsożernej wyspy alg i surykatek, na którą natrafił Pi ze "swoim" dzikim kotem jest wysoce wątpliwe. Algi nocą wydzielały żrącą substancję, dzięki której żywiły się rybami z oceanu. Surykatki w tym czasie uciekały na drzewa. To fantazja rodem z Lovecrafta.
Summa summarum utwór Yanna Martela uważam za przereklamowany. Miejscami jednak wciągający.
Wynotowałem z tekstu kilka w miarę ciekawych cytatów:
1) "Bo czyż pisanie powieści nie polega na selektywnym przetwarzaniu rzeczywistości? Takim, które wydobędzie całą jej esencję?".
2) "Mam cierpieć piekło bez żadnego znaku z nieba?".
3) "Jesteśmy w piekle, a jednak boimy się nieśmiertelności".
4) "Czas jest iluzją, która tylko sprzyja panice".
5) "Niedola lubi towarzystwo, a obłęd je przywołuje".